Dziś wiem

"Myślisz i mówisz o niej jakby była potworem" powiedziała któregoś dnia moja koleżanka.
Mylisz się.
Nie lubię w sobie podobieństw do niej, tego jak wychodzę czasem na zdjęciu lub użyję słowa, którego ona używała.
Nie chcę tych podobieństwa choć wiem, że jestem jej córką i są nieuniknione.
Rodzic musi zrobić wiele złego by pojawiła się najpierw złość a po niej obojętność.
Mam 34 lata i od jakiegoś już czasu wiem, że nie wszystko da się usprawiedliwić złym i kiepskim dzieciństwem.Co więcej nie powinno się tego robić. To daje nam furtkę - krzywdzę bo byłam krzywdzona i wiele, za wiele usprawiedliwia.
"Na pewno pamiętasz dobre rzeczy" mówi znajoma sugerując, że tak właśnie powinno być.
Oczywiście, że pamiętam. Dwie.
Dzień gdy bawiłyśmy się w orangutanicę i małe orangutaniątko, gdy chodziłaś na czworakach po czerwonym tureckim dywanie a ja byłam uwieszona rękami i nogami Twojego brzucha. Oraz gdy wymyśliłyśmy bajkę o wężu który bardzo chciał zobaczyć swój zygzak na plecach i nie mógł.
Raz jedyny tak się bawiłyśmy i  do dziś po prawie 30 latach nadal to pamiętam.Byłam wtedy mała.
Później zaczęłaś bić.
Zaczęłam się Ciebie bać.
Próbowałam Cię udobruchać i na chwilę się udawało. Do czasu.

Czy wiesz, że wystarczyło żebyś raz się zatrzymała?
Taka klatka stop gdy stoisz nade mną z podniesioną ręką.
Żebyś raz jedyny zanim pójdziesz dalej wzięła moją twarz w dłonie i zobaczyła ile bólu kryje się w moich oczach.
Wejrzała głębiej.
Przyznała się do błędu mocno przytuliła i przeprosiła.
Byłaś bita więc biłaś mnie i czułaś się usprawiedliwiona.
Krzyczałaś bo na Ciebie krzyczano, czułaś się usprawiedliwiona.
Gdybyś tak chciała ze mną rozmawiać, słuchała o moich uczuciach, była dla mnie.
Nie faszerowała mnie złem, przestała tresować, traktowała jak człowieka.
Byłabym Twoja a teraz dla Ciebie.
Dziś już nie mogę i nie chcę, nie jestem w stanie Ci wybaczyć.
Czasem robi mi się Ciebie szkoda.
Myślę, że bywasz samotna, albo nigdy nie przestajesz.
Myślę, że Twoje życie jest niesamowicie ubogie.
I myślę że współczuję Ci.
Za każdym jednak razem gdy tak o Tobie myślę zatrzymuję się w którymś momencie.
Bo moje współczucie sprawia, że chciałabym Cię uleczyć ozdrowić a masz przecież emocjonalną niemoc.
Musiałabym stracić siebie a zbyt długo o siebie walczyłam.
Nie chcę i nie będę zadawać pytania dlaczego. Stało się.
Z dzieciństwa mam dużo dobrych wspomnień, w których Ciebie nie ma.

Myślę dziś, że wiele zawdzięczam Tobie.
Dzięki Tobie potrafię wsiąść w dłonie twarz moje Dziecka i zajrzeć w głąb niej.
Rozmawiać o tym co ją uszczęśliwia, smuci o czym marzy i czego się boi.
Potrafię wyciągnąć rękę i przyznać się do błędu jeśli go popełnię.
Zapisujemy karty wspomnień.
Dzięki Tobie wiem jaką Mamą chce być, bo zrozumiałam jakiej moje wewnętrzne Dziecko potrzebuje Mamy.
Dzięki Tobie wiem jaką partnerką chce być dla Adriana.
Nie tą warczącą na każdym kroku skupioną na sobie.
Budującą i wspierającą , nie niszczącą i manipulującą.
Wbrew pozorom nauczyłaś mnie wiele.Strach nie jest dany na zawsze, można go zwalczyć.Można go przekuć w siłę i budować choćby się zaczynało od zera.
Pewnie nie jesteś potworem, ale to nie mnie przekonywać się o tym.
Pewnie jesteś samotna, a samotność jest ceną jaką płacisz za przeszłość.
Naszych błędów w dorosłym życiu  nie zasłonimy czyimiś rękoma.
I nigdy nie powinniśmy.

Komentarze

Popularne posty