Karaluchy z plecaka

Nie pamiętam kiedy przestałam czekać na smerfy co środę, kiedy moją troską były założone śliskie różowe getry w zestawie z zieloną bluzą z misiem odsłaniającą niefrasobliwie mój mały tyłek (doprawdy nie znosiłam tego zestawienia). Nie pamiętam kiedy przestałam bawić się szachami w dobre i złe królestwo i zbierać karteczki z królem lwem.
Nie pamiętam kiedy przestałam marzyć o kucyku Pony i bezceremonialnie poszłam do sąsiadki zgłosić że chce mi się kupę gdy nikogo nie było w domu.
Nie pamiętam dokładnie kiedy przestałam eksperymentować, trzymać jajko wyciągnięte z lodówki w pudełku wyłożonym watą w oczekiwaniu na wyklucie kurczaczka oraz kiedy po raz ostatni zrobiłam własny ser żółty z dziurami nadziewając go na szczotkę do włosów. I zamiast sera z dziurami wyhodowałam pleśń...
Nie pamiętam kiedy ostatni raz do granic wytrzymałości przetrzymałam drugie śniadanie w plecaku stwarzając kolonie larw i jednego karalucha.
Nie pamiętam kiedy straciłam w sobie beztroskę.
Pamiętam za to gdy moją troską stały się comiesięczne rachunki i zbyt mała wypłata by je pokryć, kupno karty do telefonu i nowej pary butów. Stres, że Dziecinka zaczyna chliptać i pewnie skończy się katarem i że ktoś w przedszkolu jest dla niej nieprzyjemny. Pamiętam, gdy zaczęłam się bać o swój tyłek, nie tylko dlatego, że spóźniłam się wieczorem do domu, ale dlatego, że zwolnią mnie z pracy.
Cudnie jest być dzieckiem, choć tak wiele dzieci marzy by stać się dorosłym zapalić papierosa lub mieć własny portfel.I nie wie jeszcze wówczas, że posiadanie własnego portfela bywa obciążone. Mocno.
Obserwuję beztroskę mojego Dziecka, jej przeogromną radość z drobiazgów i pozwalam tej beztrosce wrócić znów na chwilę do mnie.Bo to prawdziwa radość w czystej postaci.
Rodzina mnie uszczęśliwia.
I nie wiem czy dlatego, ze moja była nie do końca wzorcowa żeby nie powiedzieć- była antywzorem rodziny.
Mam mądre, niezwykle empatyczne, wrażliwe Dziecko, złotego partnera.
Dlatego jestem szczęśliwa, gdy jestem z nimi, gdy nasz czas nie jest obciążony myśleniem o codziennych problemach, gdy nigdzie się nie spieszymy, jesteśmy tylko dla siebie.
Wracałam dziś po nocce z pracy i czułam się przytłoczona ciężarem portfelowych historii.
Praca , która coraz bardziej mnie frustruje, wyczerpuje do granic.Rozdarcie pomiędzy byciem mamą a trybikiem w maszynie...
Marzę o dwójce Dzieci, choć boję się tych marzeń.
Może strach kiedyś przerodzi  się w pewność...

Komentarze

Popularne posty