Żuczkosprytka

Żuczkosprytek wyjeżdża na półkolonie do dziadka.
Myślę sobie "ho, ho a czego to nie zrobię w domu",jaką to kupą czasu będę dysponować...
Mam masę planów porządkowo czystościowych.
Jest kupa, nie czas, jakieś rozbeblanie i rozhuśtanie.
Kryzys pierwszego dnia postpożegnaniowego przeciąga się na następne.Jest dramatyczny apel przez telefon "chcę do Siamsiuni mojej" (Siamsiunia to ja, nazywana także Mamsiom). Siamsiunia beczy po tej rozmowie i idzie na histeryczny nocny bieg.Maraton swój do zaorania, szybki i gwałtowny. Smutny.
Czuję się rozpołowiczona, rozćwiartowana. Niepełna.
Uśmiecham się blado gdy słyszę w pracy "eeee to luz masz bez dziecka".Nieprawda.
Może i jestem sfiksowaną Mamą.Mam to w nosie.
Ten rok rozpoczął się przełomem przedszkolnym i zacieśnieniem naszej relacji.Jesteśmy blisko,mamy swoje rytuały, swoje wspólne piosenki "O la mamba la mamba tiki tiki tiki tiki", trzymania za rączkę wieczorne, leniwe pobudki, rozmowy o życiu poważne i mniej.
Czuję ogromny brak nie tylko części mnie ale i codzienności, którą bardzo lubię.
Tęsknię bardzo, dni mijają jakoś niewypełnione.Nikt nie powie mi rano "mmmmm jaka jesteś cieplutka, jaki masz ciepły nosek" tuląc się do mnie całym ludzikiem.
Myślę że bycie Mamą wypełniło mnie po brzeżek.Trafiło mi się mądre Dziecko. Śliczne i Mądre.Jak ślepej kurze ziarno.


Dałaś jakieś imiona królikom?
Tak, króliczek i króliczek.

A myjesz codziennie ząbki?
Tak myje,
Bo kto ich nie myje to co ma?
Kłopoty.

A Dziadek pasów nie zapiął.Muszą być zapięte.

Położę się i wstanę i Wy już będziecie?
Tak, będziemy Córeczku.

Jeszcze tylko parę godzin i natulimy się za cały ten tydzień.


Komentarze

Popularne posty