On kiedyś uciekł z cyrkiem

Jeden krok do przodu i dwa do tyłu to najlepsza charakterystyka relacji z Ojcem mojej Córki. Eks Mężem. Mogę przyzwyczaić się do jego milczących, czasem spiesznych wizyt i nikłej komunikacji (racja nie przyjaźnimy się, nawet się nie lubimy) Mogę przyzwyczaić się do opowieści Mojego Dziecka na temat gdzie przebywała z Kolą (córką obecnej partnerki eksa) jedzenia chipsów w asyście bajek wymienianych po tytułach, obietnic basenów, kulek, cudów na kijku, jedzonych na obiad frytek.
Mogę przyzwyczaić się do dziwnych pytań, czy czasem wybierzemy się gdzieś z Kolą i Tatą wspólnie?Mogę nawet ręce dać sobie uciupać u samych łokci, że on nigdy nie skalał się tłumaczeniem czegokolwiek Dziecku.
Zdjęcia na których jestem usunął tak samo łatwo jak mnie ze swojego życia, dając tym samym sygnał Dziecku - przyszłaś na świat znikąd.Zatem ktoś musi przestać udawać, że pewne tematy nie istnieją, że zdjęcia ze ślubu w szufladzie to nie fotomontaż,że Mama i Tata kiedyś owszem spędzali czas razem, że Tata kurwa był i uczestniczył. A że teraz  Mama i Dodo a Tata Kola i Sylwia.
Bo nasza rodzina jest kurwa patchworkiem.
Jest  patchworkiem i zlepkiem czegoś podszytego obrzydlistwem pełzającym pod dywanem.
Czy ktoś mnie pytał- czy ty tego chcesz?
Czy życzysz sobie porwanych , niepełnych świąt, obecności "konkubiny" eks męża w życiu mojego dziecka? Czy życzysz sobie momentów, gdy Dziecko wracając do domu nie chce do niego wejść, bo najchętniej w tej sekundzie wróciłoby do Arkadii Szczęśliwości gdzie ma wszystko czego zapragnie podane na tacy i pełen wachlarz rozrywek.
A tu proza życia, normalne jedzenie, dobranocka o 19 lub jej brak gdy przeskrobie.Mycie zębów i upominanie o skarpetki, witamina c do soczku, a i sok wyciskany z pomarańczy bo zdrowszy Dodowymi lub Siamsiowymi ręcy, jogurt naturalny na kolację . Nuda.Nuda.Nuda.
Figurant niedzielny tatuś się oburza.I już widzę oczyma wyobraźni jak pompują się przy niedzielnym obiadku eksTeściowie, jak fukają na mnie.Bo to przecież ja winna.Niech żyją w takim przeświadczeniu, byłoby im conajmniej przykro gdyby byli świadomi, że syn daleko wybiega poza kanony ideału.
I znów retrospekcja mi się włącza w głowie.Odkąd rozstaliśmy się nigdy nie zabroniłam mu kontaktów z dzieckiem. Więcej - 9 na 10 spotkań odbywa się z mojej inicjatywy.Po rozstaniu niejednokrotnie zostawiał mnie na lodzie i z ręką w nocniku ,a każdą z tych wiadomości przechowuję skopiowaną do dziś.Mam grafiki gdzie miał być  z dzieckiem z których się wyłgiwał bólem kręgosłupa i innymi absurdami. Tak Absurdami, bo wszyscy codzienni rodzice wiedzą, że kręgosłup czasem nadupca , że stać nie możesz, wracasz z pracy i lecisz na ryj , ale poczytasz Dziecku bajkę bo chce, wstaniesz o 6 nalać soczku i będziesz spać  w nogach małego łóżeczka w nocy bo Dziecko chce by trzymać je za rączkę.Od tego dopiero kręgosłup boli, oj tak.
Ale to jak wspomniałam codzienny rodzic wie.
Tak więc codzienny Rodzic cierpliwie czeka, aż Dziecko natuli się do Taty na pożegnanie, powie może nawet, że chce do niego, po czym minutę po zamknięciu drzwi już o tym nie wspomni.I nie wspomni o nim przez najbliższy tydzień na pewno, mając w głowie pewien schemat spotkań.
Nie będzie szaleć z tęsknoty, nigdy nie obudzi się w nocy z krzykiem Tata.Obudzi się wołając Mamę lub Dodo.Bo wie, że przyjdą.
Taka norma, Tatuś bywa, porozpieszcza, dobrze pokarmi, zapewni rozrywki i zjedzie windą z sumieniem lżejszym i zniknie na następne półtora tygodnia, by wsiąść Dziecko na kolejne 4 godziny.
Tatuś tydzień przed świętami oburza się ,że zaplanowałam wyjazd z Dzieckiem.Bo mam urlop.Bo mam prawo do odpoczynku.Bo nie zasygnalizował ani przez sekundę, że chciałby spędzić z Dzieckiem choć jeden świąteczny dzień.Bo przyzwyczajony, że zawsze wychodziłam przed szereg, pytałam o święta, planowałam.Nauczona doświadczeniem, że z Dzieckiem trzeba wiedzieć wcześniej, chociażby po to by Dziecko wiedziało gdzie i z kim będzie.Bo to buduje poczucie bezpieczeństwa.
Przestaje robić wszystkim dobrze i spotykam się z buntem.Przecież powinnam na to wpaść, czytać w jego myślach, a najlepiej zapytać zaplanować kolejne poszarpane święta.Serio?
Tatuś oburzony straszy sądem i ustaleniem kontaktów.Doprawdy? Jaka to pamięć jest krótka, toż w pozwie rozwodowym ani wzmianki nie było na temat kontaktów z dzieckiem i ich ustaleniu.Przecież w trosce o to by uwolnić się od gówna na bucie w postaci żony jak najprędzej zapomniał i nie zadbał o uregulowanie kontaktów z dzieckiem.

Wiem, że sporo jest odwrotnych sytuacji, gdy matka utrudnia kontakt z dzieckiem, a ojciec zabiega, chce, stara się, lecz napotyka na mur, bo jedno "nie" wypowiedziane przez matkę załatwia temat.
Zmęczona jestem podejściem tego ignoranta, żyjącego w dwóch wymiarach - wzorowego ojca za jakiego się uważa i jakim jest faktycznie.

Komentarze

Popularne posty