Ta w lustrze to niestety ja

Często fantazjowałam o tym, że piszę tutaj.W głowie pisały mi się ciągle nowe posty.
Dziś dostała wiadomosć "czemu nie piszesz bloga?"i popłakałam sie.
Jak mogłam być dla siebie tak okrutna?
Dlaczego wciąż odkładam na jutro to co kocham, co lubię robić?
Jestem zła na siebie.
Dziś jestem w punkcie do którego nigdy nie powinnam przydryfować.Nigdy.Sfrustrowana, zagubiona.Źle czuję się w swojej skórze.Nie pamiętam kiedy ostatnio byłam dla siebie dobra.Gdy nie pędziłam nigdzie, lecz biegłam lekko,gdy wierzyłam w siebie.
Codzienność przecieka mi przez palce, wciąż obiecuje sobie, że od jutra zacznę żyć inaczej.
Chciałabym być mamą bez Wiecznych Nieustających wyrzutów sumienia.Bo spędzam za mało czasu z Dzieckiem, za mało przytulam, za duzo pracuje.Bo gdy mam wybór iśc pobiegać lub spędzić czas z Ninką wybieram czas z Dzieckiem. Z Dzieckiem, które choć cudowne bywa kapryśne i traktuje czasem jak maszynkę do spełniania pragnień.i czasem mam po prostu ochotę wyłożyć się bezsensownie na łóżku po dniu pracy, a słyszę pić, siku, nie chcę piżamki, chce inne picie, daj kakumko, nie ta bajka, baw się ze mną, rysuj, nie całowaj, nie dotykaj, aty!Oczywiście, że macierzyństwo wzbogaca.Uczy wielowymiarowości myślenia, pozbawia życie egoizmu, stajesz się nastawionym na dawanie logistykiem codzienności.
Oczywiście, że od trzech lat moje potrzeby siłą rzeczy zeszły na drugi plan.Moja codzienność podporządkowana jest tej małej o lazurkowych oczkach i dzięki opatrzności, że ją mam.Czasem jednak czuje, że jestem bliska fiksacji.Tak mocno bywam matką polką, że zapominam, że jestem kobietą, partnerką.
Książka od 6 miesięcy kurzy się na półce nie rozpoczęta, a ja rejestruje,że mam na sobie płaszcz, który kupiłam 9 lat temu.Mogę oczywiście wmawiać sobie, że ma on ponadczasowy krój i pasuje do wszystkiego.Matko Boża.Poszarzałam wewnętrznie, zmizerniałam i nie podoba mi się to co widzę.

Macierzyństwo weryfikuje znajomości.
Bo albo ktoś godzi się faktem, że spotykacie się raz na 3 miesiące, że czasem odpisujesz na smsy po trzech dniach, bo wróciłaś do domu i pospolicie padłaś na ryja, albo się nie godzi...Bo jak wyjaśnić i czy naprawdę trzeba, że CZĘSTO NIE MAM CZASU DLA SIEBIE, odkładam w czasie golenie nóg, a paznokcie maluje bardzo późnym wieczorem i rano budzę się z odbitą na nich kołdrą.
Czasem sobie myślę że poprostu się nie da pogodzić wszystkich dziedzin życia. Że awans w pracy często równa się więcej poświęceń, co odbija się wprost proporcjonalnie na życiu rodzinnym.Cudownie rozwinięte życie rodzinne  z gromadką dzieci u boku równa się średnio rozwiniętym życiu zawodowym, no bo jak...?
Jak żyć ja się pytam?
Jak się tym nie spinać, że zobaczyłam dziś Dziecko rano, gdy zaprowadzałam ją do przedszkola i widzę ją teraz śpiącą w piżamce.
Jak się tym nie spinać, że za niedługo piąty raz podchodzę do egzaminu na prawko i wiem, że umiem i lubię jeździć, a jednak przestaje w siebie wierzyć coraz bardziej i każda kolejna próba zniechęca mnie i pogrąża?
Skąd znaleźć siłę?

I czasem gdy mam dość wszystkiego, życia w biegu, planów i grafików, wyścigów szczurów marzę o domku w leśnej głuszy, z dala od wszystkiego.Gdzie czas płynie wolno i nie ma telefonów, wielkich sklepów i tłumów.
I tak wewnętrznie czuję, że pewnie nie doszłoby do dramatu, gdyby raz jeden bajkę na dobranoc opowiedział mój partner, gdybym wypuściła się w miesto z dziewczynami z którymi lubię pogadać, umoczyła nawet trochę pyska w zimnym piwku.Nabrała dystansu do siebie i spraw i wyluzowała pośladki.

Komentarze

Popularne posty