...

Mimi z zainteresowaniem ogląda Króla Lwa serwując co chwila pytanie z jej wielkiej księgi pytań .Ja z pasją obcinam jej włosy tworząc coś na wzór boba.
Co to jest?
Kto go goni?
Kto to przyszedł?
Takie tam leniwy niedzielny poranek.
"Dzień dobry słońce"wiadomość wyświetla się na viberze w moim telefonie.
I nie byłoby w tym nic zdumiewającego...
Prócz tego, że nie jest to wiadomość od Tygrysa, bo on leży koło mnie.I prócz tego, że wiadomość jest od byłego męża.
I że nie jest kierowana do mnie...
Po lakonicznym powitaniu skierowanym do swojej dziewczyny(jestem sam, muszę sobie parę rzeczy poukładać pada przecież niedawno), następuje fala żałosnego tłumaczenia, że się przejęzyczył, że chciał o dziecko zapytać...
Dziś przez cały dzień chodziło mi po głowie, że przez tyle lat żyłam z kłamliwym gnojkiem.Cichym sk...nem.Bo nawet teraz, gdy mógłby mówić prawdę albo opuszczać na pewne fakty zasłonę milczenie- łże jak pies.
Zawsze uważał się za przystojnego,Sądzę, że duży wkład w zastaną sytuację miała jego Mama, która od zawsze wpajała mu że jest wyjątkowy, piękny, ma śliczne włosy i prezentuje się świetnie we wszystkim.A ponieważ uważam, że to w oczach rodziców przeglądamy się na początku naszego życia domyślam się , że zachwyt w oczach Matki wprowadził go w stan dobrego samopoczucia ze sobą.I nie widziałabym w tym nic złego.Chyba zawsze czułam się przy nim nieco szara.Nieco "nie dokońca zrobiona."Z czasem okazało się jednak, że eks mąż lubi przeglądać się w oczach innych kobiet, wiecznie potwierdzać sobie swoją wartość.To co imponowało mi w nim na początku-szacunek z jakim odnosił się do mnie i do innych kobiet:otwieranie drzwi, puszczanie przodem, uśmiech w kolejce do kasjerki, żarciki,zaczęło być niepokojące.Coś, z początku niewinnego, ba! ujmującego zaczęło mnie martwić.Jego wodzenie wzrokiem za innymi kobietami, zwalnianie podczas jazdy samochodem, gdy pojawił się ktoś interesujący-te sytuacje  były coraz bardziej przykre.I wiem, że facet, że natura i odruchy bez warunkowe, ale jednak...Szacunek do drugiej osoby przede wszystkim.W końcu powiedziałam mu kiedyś, by robił to tak, bym nie widziała.Później historie, które wyszły przypadkiem.Że będąc wcześniej w związkach kombinował "na boku".Znudzony obecnym związkiem szukał płynnego przejścia w drugi. I nie mówimy o przypadkowym znajomościach, tylko o czteroletnim związku.I co mogę powiedzieć?Że skonfrontowałam to wtedy z nim, że usłyszałam, to co chciałam, że ze mną nigdy tak nie postąpi.Takie były początki związku.Później temat przycichł, albo ja go nie dostrzegałam.Przyjęłam zaręczyny.Mieszkaliśmy ze sobą.Był ślub.I przyznam szczerze kiedyś zaklinałam się, że nigdy nie będę mieć męża.A jednak miałam.I nie dumałam nad tym etapem zbyt długo.Stało się.Z czasem szarmanckie podejście do innych kobiet rosło wprost proporcjonalnie do serwowanych mi chamskich odzywek..Nie wiem kiedy zaczął mnie oszukiwać.Były wyjazdy z pracy, na których jak się okazało później były panienki tańczące na stole?Normalne?Nie wiem już.
Czy byłam jedną z tych naiwnych kobiet, które wmawiają sobie, że kogoś zmienią?Może.Nie był złym partnerem, był zaradny, odpowiedzialny na pewnym etapie.Miał swój ideał kobiety. I nie byłam nim ja.
Jeszcze chwilę temu miałam poczucie, że  krzywdy których narobił w moim życiu mają odzwieciedlenie i odbicie w związku, który się nie udał.Że postawił coś na jedną kartę i przegrał.
A teraz myślę, że sprawiedliwość nie istnieje(ta!naprawdę odkrywcze), że "słońce"nie tylko jest, ale i świeci jasno.I że nigdy, przenigdy nie powinno się znaleźć w moim telefonie...


Komentarze

Popularne posty