Sen taki

Eks Mąż zabiera Mimi na kilka godzin.Mimi robi papa i posyła buziaka.Parę minut po ich zniknięciu kosze z bielizna i samochód przed domem wybuchają żywym ogniem i płoną.Czuję ulgę, że Mimi przy tym nie ma.Jednocześnie sama nie uciekam.Nic nie gaszę.Ogień płonie.Idę przed siebie, wędruję...Spotykam znajomą twarz, opowiada mi historię o bezskutecznym staraniu o dziecko.Ma smutne oczy, mówi "znowu się nie udało" i widzę, że już nie wierzy.Za chwilę śmieję się do grupy znajomych przywdziewając maskę nr 3 zadowolonej z życia.Odwraca jeszcze głowę jakby chciała powiedzieć do mnie "nie mów nikomu, proszę".I współodczuwam jej ból.
Wracam przed dom.Ogień ledwo się tli i gaśnie.Po chwili zostaje już tylko dym.Czuję spokój i samotność tej obserwacji.Jestem sama.
Eks wraca, stawia Mimi na podłodze, ogarnia wzrokiem zadymione przedmioty.Zadzwoń do matki, idź do niej, czuję litość w jego głosie-ona Ci pomoże.
Nie potrzebuję jej-mówię spokojnie-myśląc naprawdę-nie potrzebuję już Ciebie.

Kurtyna.


"W sennej rzeczywistości ogień ma znaczenie oczyszczające, przemienia i sprowadza na nas olśnienie. Spala wszelkie nieczystości i spala to co niepotrzebne i stare na popiół z którego może się narodzić nowa lepsza świadomość. Proces ten porównywany jest do duchowego czyśćca który oczyszcza nasza istotę ze zbędnego balastu jaki nam niepotrzebnie ciąży."(źródło tutaj)

Tak sądzę- przeszłam ostatnio oczyszczenie, osobiste katharsis
Eks mąż złagodniał, stał się tatą pytającym "jak Mimi się czuję, jesli będziecie coś potrzebowały-pisz...).Tatą bardziej aktywnym, zabierającym Mimi dwa razy w tygodniu, wysyłającym zdjęcia ze spotkań, spacerów z zoo, huśtawek.Dającym pieniążki "ponadalimentowe" na buciki czy kombinezon.

Cudownie.Wymarzona historia z happy endem.

Dlaczego nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że idzie za tym coś więcej?Ze działania te są poniekąd wydreptywaniem ścieżki.Ścieżki powrotu?Nie wiem.

Nastąpiło jakieś przebudzenie, refleksja jakaś.

Sadzę, że jeśli człowiek podejmuje masę decyzji (istotnych) dotyczących życia całej rodziny w zaślepieniu jakimś, fascynacji, zamroczeniu, to kiedyś przychodzi ten moment na refleksję.Gdy motyle w brzuchu się skończą, lub gdy wogóle ich nie będzie.Gdy "Ona" okaże się czowiekiem z krwi i kości, gdy tajemne  dające adrenalinę schadzki się skończą i zaczną się obiadki i podłoga do odkurzenia.Historia zatacza koło.
Czy poczułam satysfakcję gdy napisałeś, że jesteś sam?
Nie.
Wydawało mi się, że nic nie poczułam.To nic jednak urosło w parę dni do rangi wściekłości.A czarę goryczy przelało stwierdzenie bliskiej mi osoby, że może powinnam dla dobra dziecka, że to jednak ojciec, że o finanse nigdy się nie martwiłam, a że miłością się nie najem.
Dobro dziecka?
Widzę Mimi radosną, szalejącą z Tygrysem na podłodze.Widzę jak obejmuje go małymi ramionkami mówiąc Kocham Cię!Śmieję się do rozpuku.Widzę jak rozmawiają sobie wyglądając przez okno.To jest dla mnie dobro i szczęście dziecka.
Mimi jest teraz fantastyczna, przechodzimy najpiękniejszy czas. Codziennie zaskakuje czymś nowym, wiele się uczy, wiele rozumie, poniekąd stała się bardziej "samoobsługowa".
Cudowny, wręcz wymarzony moment na powrót "męża marnotrawnego".Bo noce przesypiane,  bo ząbki nie idą.
Wściekłość ogarnęła mnie któregoś wieczoru, wylałam z siebie, wyszlochałam wszystko.Bo teraz ta odmiana?Gdy ogień niszczycielski, który rozpaliłeś przygasł?Gdy zrobiło się spokojniej?Gdy uporałam się z przeszłością?
Bo Twoje sumienie jest zaspokojone, bo pytasz(to my bujamy się ze źle śpiącym przez chorobą, gorączkującym dzieckiem), bo zabierasz do zoo(to my wyznaczamy granicę i egzekwujemy ich), to Ty kupujesz ciastka i słodkości( to my namawiamamy "a zjedz brokułka, marchewkę bo zdrowe"). To Ty piszesz była pogodna przez te kilka godzin, a my dokonujemy egzorcyzmów gdy w jeden dzień w tygodniu Dwulatka nasza krzywiuśka jest jak ta lala i wszystko bekiem usiłuje wymusić.
Wściekłość bo ta refleksja nie ma nic wspólnego z miłością.Bo gdy było ciężko, zawinąłeś się pierwszy gdzie pieprz rośnie.Powrotu nie ma.Nie będzie.
I obym nie usłyszała kiedyś, że Tatuś jest fajny i chce z nim mieszkać bo jest od dobrych i fajnych rzeczy.A Mama to każe posprzątać i czasem bajki nie pozwoli obejrzeć.

Komentarze

  1. Samo życie;/
    Mam nadzieję, że nigdy nie usłyszysz od swojej Córki takich słów, że "lepiej z tatą", że Mimi wyrośnię na mądrą dziewczynę, że zrozumie co się stało, gdy kiedyś będziesz jej tłumaczyć...
    Dobrze, że nie chcesz powrotu Eks, widziałam już takie pary, to nie wypala;/

    Podziwiam Cię za siłę i odwagę. Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  2. kilka dni temu przeczytałam zdanie Briana Tracy:
    "gdy człowiek bierze odpowiedzialność za swoje życie, zaczyna wierzyć w realizacje marzeń"

    gdy dzieciaczek nie musi nic robić, ma podane, przywiezione, zaczynają się problemy emocjonalne..

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Spodobała Ci się treść posta?A może podzielisz się swoimi doświadczeniami?Zapraszam do komentowania!

Popularne posty