Mimo wszystko?

Czym jest dobre rozwiązanie?
Dlaczego czasem przychodzi oglądać czyjeś plecy zamiast być blisko?

Tak.Przerabiam problem w związku. Międle, trawię,staram się poukładać w głowie.Problem poważny, bo finansowy.Przynajmniej z pozoru, bo naprawdę ukryty głębiej.Problem, który poróżnia nas ,bo różne punkty widzenia...Bo pojmuje problem jako dążenie do rozwiązania.Bo nie pojmuje bierności.
Bo wydawało mi się że coś jest ważne, że warto.
Dziś?Nie wiem.Nic już nie wiem. Nie znam dobrego rozwiązania.Słucham rad, ale wniosek mam niezmiennie ten sam- to moje życie.
Przeszłam wiele.Nauczyło mnie to jednego.Gdy czerwona lampka z tyłu głowy robi ciche lub bardziej znaczące "bip bip"nie mogę tego zlekceważyć.I nie chcę.Bo nie uznaję milion pierwszej szansy i ciągłej obietnicy.Bo słowa to nic, nic...Bo oto ja odpowiedzialność biorę za Mimi i siebie.
Czy istnieje facet idealny?
Oj, głupia.Oczywiście, że nie.Przecież każdemu coś.Bo jak czuły  bardzo i emocjonalny,to może ciapek bez ikry.Jak ma ikry za dużo to bywa władczy i apodyktyczny.Kolejny romantyczny do porzygania,nie szalejący z namiętności,uprzejmy i prawie życzliwy, może kryptogej?Inny bardzo zaradny i funkcjonuje jak wieloczynnościowy kombajn - ma problem z emocjami.Oczywiście powyższe to pewne skrajności, niektóre nawet z życia.
Cenią sobie siłę i moc sprawczą.Bo siła męska dla mnie to oparcie.Nie takie tam "złap mnie bo upadnę"bo to zabawa dla piętnastolatek.To liczba mnoga ,ale bez zatracania się w sobie.To wspólne decyzje, pewne kroki, poczucie bezpieczeństwa bez ataków paniki "co teraz!".Od kilku dni mam problem z liczbą mnogą.Znowu myślę o swojej codzienności w liczbie pojedynczej.Być może mam prawo bo się zawiodłam.
Każdemu coś- to fakt.
Pytanie tylko czy małe coś za lat kilka nie urośnie do rangi poważnego problemu?Czy to coś nie utrudni życia, nie doprowadzi do znajomo brzmiących wyrzutów"oczy przymknęłam na to"?
Czy za czas jakiś nie będę w tym samym punkcie mojego życia?Czy nie uwstecznie się czekając na zmiany które nie nadejdą?
Czy czekać cierpliwie na dojrzewanie do tematu, gdy moje życie płynie?
Nie chcę myśleć w kategoriach, że znowu los zsyła komplikacje w moim życiu.Ta akurat sfera mojego życia-partner, to kwestia moich wyborów, żadna tam opatrzność.To nie fatum Martusiu, po prostu się zastanów,Po prostu daj sobie czas.I nie pozwól by znów Cię coś wyssało.

 "Jeśli zwątpisz choć jeden raz
 Jeśli zwątpisz choć raz
 To choćbyś z pistoletem zaszedł mi drogę
 Powrotów nie będzie"

Hey "Mimo wszystko"

Komentarze

Popularne posty