O cętkach i o nogach na stole

Pamiętam, gdy któregoś ranka Fistaszka na dzień dobry obrzygała mnie mlekiem, nasikała na mnie, a gdy niosłam ją do łazienki zrobiła rzadką kupę na moją pidżamę. Ot, taki tam zwyczajny poranek z życia Mamusi. I pamiętam jak Tatuś wracając ze sklepu spotkał taką Mamusię w przedpokoju z zadowolonym golaskiem na ręku. I pamiętam, jak zapytał: Może się ogarniesz??I pamiętam, że gdybym mogła ciskać gromy oczyma pewnie trzaskałoby, że ho, ho. Bo oczywiście chętnie się ogarnę, tylko pytam:kiedyyyyyyyy???Bo jak wspominam pierwsze miesiące w powiększonym składzie to mój dzień czasem miał się ku końcowi, a ja nic nie zjadłam, nie piłam  i dane mi było poznać co znaczy wypełniony po brzeżek pęcherz. Bo dodam na marginesie, że Mąż mój nie z tych, którzy sugerują mniej lub bardziej dosadnie, że tu czy ówdzie za dużo jest, bądź za mało.Bierze mnie z całym dobrodziejstwem inwentaża, pomimo, że odbiegam ciut od kobiet za którymi ucieka mu czasem oko, gdy nie widzę ;) Wnoszę zatem, że powody tej uwagi mogły być dwa. 1-wyglądałam jak siedem nieszczęść, a on się zagalopował,2-patrz punkt pierwszy.
Zatem...Jak ogarnąć się, mając naprawdę niewiele czasu?Trzeba wypracować system.Swój, indywidualny.Proces budzenia w sobie Kobiety, nieco uśpionej na moment, bądź czas dłuższy przez Mamę. Bo przecież Mama i Kobieta mogą tworzyć fajny, zgrany team, razem współdziałać i uśmiechać się do siebie w lustrze.Mnie to zajęło kapkę czasu, zanim zaczęłam się lubić siebie. Bo oto stanęłam któregoś dnia przed lustrem. Ciało nie wygląda tak samo.Nie jest jakoś okrutnie nadgryzione "zębem" stanu błogosławionego, ale...Cycki są mniej jędrne(stwierdzenie mniej jędrne mniej boli niż "wogóle" bądź "wcale" nie jędrne),moje podbrzusze "zdobi" blizna, która połowicznie jest fajna i świetnie zagojona, a w drugiej połowie wygląda jakbym po pijaku usiłowała popełnić harakiri.
No to tak-pora się z tym pogodzić.Akurat oglądanie tych części mojego ciała przypada bardzo okrojonemu gronu w liczbie 2- ja i Mąż. A może i za kilka lat Fistaszka zobaczy, którędy wyszła.
Był taki moment, kiedy uświadomiłam sobie, jak bardzo mi tej Kobiety w sobie brakowało.W święta Bożego Narodzenia dostałam prezent niezwykle zaskakujący i fajny- koszulkę do spania w cętki, wykończoną koronką.Prezent dostałam ja Kobieta.I to było fajne.Bo od jakiegoś czasu dostawałam same prezenty dla Fistaszki, albo prezenty kuchenne, wyposażeniowe itd.
I zaczęłam się troszkę rozpieszczać czasem.
Odkryłam dobroczynne działanie kosmetyków 2w1 i innych ciekawych wynalazków.
Bo oto szampon z odżywką nie wymaga najpierw mycia, a później nakładania odżywki.Jest 2 w 1! Bo oto peeling enzymatyczny nałożony na całą noc na skórę twarzy sprawia, że ja sobie śpię, a on pracuje w pocie czoła.Bo olejek kokosowy wtarty w końcówki na noc też robi sam cała robotę, a i mydło pod prysznic z oliwką daje mi kolejne parę minut oszczędności czasu. Jakże cennej, gdy Dziecina ucina sobie w ciągu dnia dwie półgodzinne drzemki.Bo w budzeniu Kobiety trzeba sobie pomóc, bo jeśli ja o siebie nie zadbam, to nikt tego nie zrobi.
I uświadomiłam sobie, że to minimum czasu, które poświęcam na tą szybką toaletkę ma wspaniałe, dobroczynne, działanie, że czuję się lepiej ze sobą
I mam tu też na myśli gazetę lub książkę, lub pisanie bloga przy herbacie. Bo jak zadbać, to nie tylko o ciało, bo to w głowie najczęściej rodzą się demony.I nogi wyciągnąć na stole. I rozkoszować się swoimi happy hour!


Komentarze

  1. Akurat szamponu 2w1 nie lubię, używam szamponu i maski, ale peeling enzymatyczny jest bardzo fajny. Ogólnie, to gdy rano się ogarniam i myję, biorę Ciamkę na leżaczku do łazienki. Siedzimy sobie razem. Ona się rozgląda, a ja myk myk zęby, makijaż, włosy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas też podobny system,Fistaszka uwielbia grzebanie w moich malowidłach :)

      Usuń
  2. Ja do tej pory nie potrafię się dobrze wyspać, a co mówić zadbać o siebie. Ale staram się, bo inaczej bym oszalała. Przynajmniej w weekend chcę się ładnie ubrać i umalować, a codziennie chwila z książką mi się należy. Z każdym tygodniem coraz lepiej mi wychodzi wygospodarowanie czasu dla siebie, ale ciągle mi go brak.

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie też kiepsko z czasem i z wysypianiem,ale najważniejsze,że się udaje skraść swoje momenty.A chwila z książka to już naprawdę Coś.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Spodobała Ci się treść posta?A może podzielisz się swoimi doświadczeniami?Zapraszam do komentowania!

Popularne posty