Wiwisekcja parszywej sprawy

Dziewczyny!Mój ostatni post wywołał dużo emocji z Waszej strony, dostałam sporo wiadomości opisujących Wasze historie. Dziękuję za Wasze szczere emocje, empatie i wsparcie!Jesteście złote!
Od wczoraj sporo myślę na ten temat i postanowiłam to trochę rozkminić i rozgryźć. Przede wszystkim jedno odniesienie do awantury- cieszę się, że nie dałam się sprowokować. I w zasadzie to tyle. Parę lat temu pewnie zareagowałabym inaczej. 
Zastanawia mnie jednak kwestia tych rozlicznych kłótni, spięć lub wkurzających na potęgę uwag na linii teściowa- synowa. Ilekroć poruszam ten temat z koleżankami w 90% przypadkach jest to temat drażliwy, temat rzeka...
Moje relacje z Teściami od zawsze były poprawne.Nigdy się z nimi nie pokłóciłam. To ludzie sprawiające wrażenie ciepłych, niezwykle uczuciowych i życzliwych.Tak myślałam o nich przed urodzeniem Fistaszki.Fakt, przed jej urodzeniem miałam kilka zaskoczeń i powodów do dumania. Sama reakcja na wiadomość że jestem w ciąży zdumiała mnie głęboko. Na nasze subtelne, pełne porozumiewawczych spojrzeń i uśmiechów wyznanie, że trzeba będzie remontować mały pokoik, bo niebawem pojawi się w nim lokator zapadła cisza. Nawet ciut niezręczna.A zaraz po niej pytanie co postanowiliśmy z lodówką- kupujemy czy nie?
I mówię później do Męża, oni chyba nie zajarzyli o czym mowa  była. Toż to właśnie oznajmiliśmy, że pierwszy raz zostaną dziadkami...Mąż wprawiając mnie w zdumienie odparł, że zrozumieli, aczkolwiek u nich w domu na takie tematy się nie rozmawia. Jak to?myślę sobie, toż ja nie zwierzyłam się właśnie, że mam hemoroidy, grzybicę stóp, wszy łonowe (wymienionych wyżej nie posiadam, ale to kwalifikuje się na listę nierozmawialnych wstydliwych tematów moim zdaniem). Ale ciąża?Motyla noga no!
No i tu taka mała czerwona lampka w mojej głowie zrobiła biiip biiip.No bo ja kiedyś wyobrażałam sobie łzy krokodyle, emocje, rzuty na szyję. A nie kurde gadkę o lodówce. Nie no, myślę sobie wewnętrznie to przeżywają, nie ujawniają się- mają prawo. No i tak przez 9 miesięcy się nie ujawniali i temat podejmowany był po minimalu. I pod koniec ciąży nastąpił błąd-biję się w pierś. Nasz błąd. Zaczęliśmy rozważania na temat żłobka, opieki nad Małą. I tak poruszaliśmy go i czekaliśmy na reakcję.Nie było jej.W końcu któregoś dnia padło stwierdzenie- my możemy się opiekować dzieckiem. Trochę pod presją?Być może. Wiedzieliśmy, że z moją "najniższą krajową" nie stać nas na żłobek.Dziś wiem, że oni tej decyzji nie przemyśleli, nie byli do niej przekonani, a jak się z czasem okazało- kompletnie ich przerosła.Po urodzeniu Fistaszki w moim otoczeniu znalazła się lwia część ludzkości znająca się na moim dziecięciu lepiej niż matka rodzona czyli ja. W tym moja Teściowa.Mleko podgrzej(piersiowe mleko), ona tylko tak ubrana?(spojrzenie jak na kosmitkę), zimno jej, rączki zimne (tysiąc tłumaczeń, że temperaturę sprawdzamy na karku),  pupę syp pudrem, nie smaruj, smaruj oliwką, wcieraj rycynę we włosy (???!), nie wychodź zimą bo zimno, nie wychodź latem bo za gorąco, nie dawaj kęsów, papkę dawaj (dziecku 11 miesięcznemu), ja to moim dzieciom...tak robiłam, tak nie robiłam, bla, bla, bla.
Robiłam po swojemu. Uwagi zbywałam, robiłam swoje. Co więcej i co gorsza- wymagałam.Mówiłam wprost, że nie życzę sobie trzymania Małej rąk i karmienia przed telewizorem(metoda na niejadka), że wszystko przyjdzie z czasem, że nie chcę na siłę jej karmić.Żeby ciastek nie dawali, żeby wychodzili z Małą na spacer itp itp. Dlaczego?Bo jestem upierdliwą sfiksowaną Mamuśką?Otóż nie. Bo to nasze Dziecko. My jesteśmy rodzicami, my ustalamy zasady. Bo reklamacji na zepsute, rozpuszczone dziecko nikt nam nie uwzględni.Bo zasady, zaraz po miłości to ogromnie ważna sprawa.Bo Dziadkowie są od kochania, ale nie mogą działać "przeciwko" to wprowadza w mały dziecięcy świat chaos i rozgardiasz, psuje rytuały wypracowane w pocie czoła.
Czy to jest wsparcie dla świeżo upieczonej Mamy?Czy ja prosiłam o pomoc, o radę?Czy pytałam jak zrobić to czy tamto?Czy dałam przyzwolenie na takie "dyscyplinowanie mnie" nawet podczas rodzinnych uroczystości?I czy to, kurza dupa, miało coś wspólnego z dobrymi radami?Szanuję doświadczenie w wychowaniu dwóch synów, chylę nawet czoła.
Tylko dlaczego  nie szanuje mojego zdania, nie słucha mnie.Nie zmienia nawet formy tych nietaktownych stwierdzeń na "a może by tak to zrobić?jak uważasz?", tylko stawia przy nich wykrzyknik?Bo to moja prawda najprawdziwsza a tyś nieopierzony kurczak na stepach macierzyństwa. Czy ja zgłaszałam, że jestem bezradna i potrzebuję przewodnika? Nie!
Czułam, że podkopywany jest mój autorytet jak mamy, moja wiarygodność.
I dziś teraz z perspektywy czasu więcej rozumiem.To, że w domu Teściów nie było najmniejszego śladu naszego Dziecka a wszelkie były natychmiastowo usuwane.Kupno fotelika dla Małej,z którego zrobił się wielki problem( mieliśmy go sfinasować, żeby umożliwić wożenie Dziecka nie tylko naszym autem).Bo fotelik psuł obraz idealnego,nowego samochodu Teściów na pokaz.Zabawki,które zostawialiśmy u nich, żeby Mała miała się czym bawić, a po paru dniach wracały do nas, bo Teściowa lubi porządek, Bo piaskownica którą kupiliśmy do ogrodu została u nas na balkonie, bo u nich nie było by jej gdzie przechowywać(mieszkają w domu jednorodzinnym, a strych pamięta lata 40te wypełniony sprzętem przedpotopowym).Bo wskazówki/dyspozycje padały, ale jak Mała chorowała/ząbkowała/miała szczepienie nie było zainteresowania, pytania nawet. Nie oszaleli na punkcie wnuczki. Szkoda. Miałam nadzieję, że Mała będzie miała takich Dziadków, jakich ja nie miałam. Teraz rozumiem,że wszystko to, było protestem przeciwko tej opiece, że usuwali ją z otoczenia stopniowo i systematycznie. Moja relacja z Teściową, uległa przeobrażeniu, nie ma w niej nawet  nici sympatii. jest coś, a teraz już nawet coś więcej.Problem, kwas, zadra. Jest tak, jak piszecie Dziewczyny.Nie muszę się z nią przyjaźnić. Nic nie muszę. 

Komentarze

  1. Jak wspominałam w poprzednim poście, cieszę się, że moja teściowa mieszka daleko i cieszę się, że jestem na tyle niezależna finansowo, że nie muszę ją o nic prosić. Współczuję Ci tej całej sytuacji i życzę Ci wielu wytrwałości i siły, by to wszystko jakoś przejść. Nie masz wyjścia musisz sobie poradzić... Dużo zdrowia życzę i serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę Ci tej niezależności, my właśnie sobie ją wypracowujemy. Pozdrawiam cieplutko

      Usuń
  2. To smutne, ale u mnie na punkcie wnuka nie oszalał mój tata. Jeszcze bardziej smutniejsze, że moja mama tego wnuka nie doczekała. Każdy mówił, że on zakocha się od razu w małym, a prawda jest taka, że nie widzieliśmy się od 2 miesięcy. Nawet nie dzwoni. Pracuje z moim mężem i wychodzi z założenia, że jakby coś się działo, to się od niego dowie. Tatuś ma nową kobietę, nowe życie, a mi tylko szkoda mojego syna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To faktycznie smutne. Dla nas,rodziców dziecko jest takie ważne, ciężko zaakceptować czyjś chłód. A może spróbuj porozmawiać z nim o tym, może nie jest świadomy, że jest poza tym wszystkim co dla Ciebie ważne,że nie uczestniczy w życiu Filipka. Niektórzy rokują. ale jak łopatologicznie nawtykamy im do głowy. Choć domyślam się, ż jest Ci przykro, bo powinno wypływać to ze strony Taty i z potrzeby jego serca...

      Usuń
  3. Te uwagi to i ja muszę znosić, ale faktycznie, nie w grzeczniejszej formie, a i tak wkurzają. Może Twoja córcia nie będzie mieć super dziadków, najważniejsze, żeby miała super rodziców, a reszta, że tak brzydko to ujmę, się nie liczy. A brat Twojego męża nie ma dzieci? A jeśli ma to są traktowane tak samo?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, najważniesze, że miłość płynie od nas.Brat Męża nie ma dzieci, to ich pierwsza wnuczka.

      Usuń
  4. Moi teściowie mieszkają bardzo daleko od nas i chwała za to! Odwiedzają nas co jakiś czas i tyle wystarczy. Owszem złote rady też się pojawiają, ale nie ma ich w takich ilościach, żeby mnie dobijać. Współczuję Ci i życzę dużo sił i wytrwałości! Może będzie jeszcze kiedyś lepiej :) Pozdrówka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dawkowani Teściowie są najlepsi ;) Mam nadzieję, że u nas sytuacja poprawi się choćby ze względu na Małą.Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  5. Nominowałam Cię do Liebster Blog Award. Zapraszam http://filipiamama.blogspot.com/2013/10/kolejne-nominacje.html

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Spodobała Ci się treść posta?A może podzielisz się swoimi doświadczeniami?Zapraszam do komentowania!

Popularne posty