Nasza Mary Poppins
Ostatnio szukaliśmy Niani dla Fistaszki z przyczyny naszej pokrzaczonej sytuacji z Teściami. Kosztowało mnie to kupę stresu i nerwów, scisku żołądka i 2kg na minusie(ostatnie to najlepsze co dała mi ta sytuacja). No bo jak znaleźć osobę ciepłą, opanowaną, odpowiedzialną, zaangażowaną, zrównoważoną?No, to nie lada wyczyn. Już niejednokrotnie stwierdzałam, że mamy fart. Tak więc sytuacja z pozoru pogmatwana ma wszelkie przesłanki ciut się wyprostować.
Koleżanka poleciła mi niejaką Panią Zosię. Od razu uprzedziła mnie, że jest to osoba specyficzna- potawna starsza pani. niesamowicie religijna. Tak na dobrą sprawę mogłaby być buddystką, z zielonym irokezem, byleby zaopiekowała się moją Fistasią najlepiej jak potrafi. Przytulała,mówiła do niej, pokazywała świat,czytała jej bajki, które uwielbia, puszczała piosenki z Akademii Pana Kleksa(w szczególności Dzika), chodziła na spacery. Dbała o nią na 100%. Umówiliśmy Panią Zosię na piątek.Zanim przekroczyła próg naszego domu i wiedziałam, że pierwszy moment jest kluczowym.
Weszła do domu i usłyszeliśmy radosne "Dzień dobry Laluniu", na co Fistaszka zaserwowała uśmiech od ucha do ucha. Ścisnęło mi gardło. Przysięgam, że chciało mi się beczeć, bo te wszystkie emocje, obawy ostatnich dni strasznie mnie rozstroiły.Pani Zosia wpadła do pokoju i zaczęła rozmawiać z Fistasią. Błyskawicznie złapały kontakt, w ruch poszły książeczki, zabawki, a czoło Małej zdobił buziak szminkowy.Pozytywne fluidy. Jakiś spokój mnie ogarnął, nie czułam w tym ani grama fałszu. Ta Pani jest taka- autentyczna, ciepła, ale jednocześnie z zasadami.Kamień z serca. Była u nas dzisiaj.Chcemy oswoić je ze sobą. Bawiły się w jednym pokoju, a my w drugim zajmowaliśmy się własnymi sprawami, nasłuchując oczywiście, co dzieje się za ścianą.Później przyglądała się jak kąpie Małą i usypiam. Zaczyna od poniedziałku. Co czuję?
Oczywiście, że się obawiam, skłamałabym pisząc, że nie.Tyle się słyszy o różnych historiach.Na dzień dzisiejszy jest dobrze. Jest bardzo dobrze. Pani Zosia wydaje się być strzałem w dziesiątkę. Naszą Mary Poppins.Oby tak dalej!
miejmy nadzieję, że trafiliście na anioła i że Fistaszka polubi ją:) bo to najważniejsze.
OdpowiedzUsuńa obawy są normalne w tej sytuacji, to objaw troski, ale będzie dobrze:))
Mam taka gorącą nadzieję :) Obawy na pewno będą mi jeszcze towarzyszyć.PoZdrawiam ciepło
UsuńBrzmi świetnie, zwłaszcza że jest to z polecenia. Oby wszystko było jak najlepiej, tego życzę i powodzenia ;)
OdpowiedzUsuńhttp://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/
Dziękuję.Reklama szeptana jest najlepsza,zwłaszcza jeśli chodzi o opiekunkę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNapewno wszystko będzie w porzadku :) dodaje Cię do obserwowanych jeśli nie masz nic przeciwko:)
OdpowiedzUsuńJest mi szalenie miło z tego tytułu.Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńJa także bym się obawiała, więc Cię doskonale rozumiem. WIem, że my matki musimy dojrzeć do tego, by nasze dzieci pozostawiać pod opieką innych... Życzę powodzenia i obyś była szczęśliwa z tej opiekunki:) Gorąco pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMasz rację, dojrzewam do tego tematu, dziękuję za zrozumienie a i Tobie gratuluję ponownej nominacji :) Pozdrawiam cieplutko
UsuńHej. Super blog. Często tu zaglądam. Pozdrawiam i zapraszam na swojego bloga http://wiolka44.blog.pl/
OdpowiedzUsuńDziękuję Wiolu, zajrzę również do Ciebie, pozdrawiam :)
Usuń