Dzień pierwszy.Sobota

Czuję mrowienie w nogach a to oznacza jedno-znieczulenie puszcza. W głowie świta mi myśl Dr Google, żeby zataczać koła stopami w celu poburzenia krążenia. Tak też robię. Młynki jak marzenie. Zasypiam koło 21.Pierwszy raz w życiu śpię w bezruchu.Budzi mnie płacz, myślę przerażona"Moje Dziecko płacze!".
Nie wiem tego jeszcze, że w tej chwili 99,9% kobiet na tym oddziale myśli to samo.Zaczepiam pielęgniarkę, która dogląda nowo przybyłą pocesarkową pacjentkę "Siostro moje Dziecko tam płacze?". Nie, to nie Pani -odpowiada kojącym głosem.Jeszcze kilkadziesiąt razy tej samej nocy słyszę ten sam płacz- myśl, że to  Fistaszka mnie wykańcza.
Moje postanowienie na sobotni poranek-wstać. Ambitnie?
Pielęgniarka pyta czy mam ochotę na prysznic. Czy mam ochotę?oczywiście!Usiłuję wstać z łóżka podparta o pomocne ramię.Po dobrych pięciu minutach mam wrażenie, że moja noga zmieniła położenie o 0,5cm.
Do mojego brzucha ktoś przykłada rozgrzane żelazko.Tak to odczuwam.Pielęgniarka towarzyszy mi w łazience, instruuje jak najlepiej będzie mi wejść do brodzika, usunąć opatrunek, umyć ranę.Najprostsze czynności są w tej chwili problematyczne, jednak pomoc nieoceniona i kojąca. Nie czuję wstydu. Za to pod palcami czuję grubą pozszywaną część podbrzusza.Jak nie moje ciało...
Brzuszek jest spory-jak w 6 miesiącu ciąży. Jest to dla mnie zaskakujący fakt, byłam przekonana że brzuszek wchłonie się od razu(oj naiwna!).
Gdy wybija godzina odwiedzin Mąż przywozi Fistaszkę.Jest tak spokojnie i intymnie.Jestem sama na sali i dostrzegam same plusy tej sytuacji. Cisza, spokój. Próbuję przystawić moje Dziecię do piersi, ale kompletnie mi to nie wychodzi.Brzuch jest obolały.Z pomocą przychodzi mi pielęgniarka "z noworodków".Malizna jest jednak uśpiona kompletnie, ssanie jej nie w głowie.Odwiedzają mnie Siostra i Szwagier. Lekko zielenieją na mój widok.No tak, dawno się nie oglądałam w lusterku...
Nasze Dziecko nie płacze.Popłakuje. Żali się. Cichuteńko.
Gdy moja Rodzina wychodzi ściska mi serce. Choć opieka w szpitalu jest cudowna to jest to szpital!Chcę być w domu...
Z Dziecinką przysypiamy sobie co trochę, na noc zabierają ją do kąpieli.Nie zostanie ze mną, bo fizycznie nie jestem w stanie się nią zająć, choć chciałabym bardzo. Nie mogę się doczekać, gdy zobaczymy się rano.

Komentarze

Popularne posty