Alarm,alarm!Czyli kiedy to już, a kiedy jeszcze nie...



Pod koniec ciąży robimy się wyczulone na wszelkie sygnały płynące z wewnątrz. Nie to, żebyśmy wcześniej były na nie obojętne, ale teraz jakoś szybciej świeci się czerwona lampka. Na wspomnianej już szkole rodzenia Położna zapodała nam również złotą myśl dotyczącą tegoż czasu(ostatniej "prostej") "Dziewczyny,nie zwracajcie uwagi na krzywe miny, gdy chcecie upewnić się czy z dzieckiem wszystko w porządku, jeśli coś Was niepokoi- jedźcie do szpitala!".
Trzeba koniecznie zaufać swojej intuicji- w końcu to my przez 8 miesięcy nosiłyśmy arbuzka zamiast brzucha. To my zatem wiemy co jest normalne, a co nie i nie można dać się zahukać (mam na myśli lekceważące podejście w niestety bardzo wielu szpitalach). Ja myślałam o tym w ten sposób, że to będzie mój pierwszy i być może jedyny poród, mam prawo, a nawet obowiązek dmuhać na zimne.
Objawy świadczące, że poród nadchodzi sporymi krokami:

Biegunka

Czop śluzowy-"odchodzenie" czopu śluzowego, czyli zwiększona ilość wydzieliny na bieliźnie,może być zabarwiona krwią

Odczuwalne regularne  skurcze- różniące się od przepowiadających częstotliwością (nie rzadziej niż co 5-10 min) oraz intensywnością

Najbardziej "namacalnym" sygnałem jest odejście wód płodowych. Wody mogą się sączyć delikatnie, ale mogą popłynąć "konkretnie". Najlepiej założyć podpaskę (niewykluczone, że w szpitalu będą chcieli znać kolor wód- to ważna informacja. Powinny być żólte lub słomkowe. Zielone wody to niepokojący sygnał!).

Zatem...czekamy!Obserwujemy!Napięcie rośnie.

Komentarze

Popularne posty