Uczymy się rodzić?

Gdy myślę o szkole rodzenia ,to mam przed oczami urywek z niemal każdego amerykańskiego filmu z brzuszkiem w tle. Jest zatem brzuszek, jest On i Ona(bądź dwie One lub dwóch Onych,choć ostatnie zestawienie realne byłoby jedynie w filmie Junior z Arnoldem Schwarzeneggerem) i podwójne oddechy w jednym rytmie.

Szkoła rodzenia może być przyjemna i potrzebna, zwłaszcza dla naszej głowy ;) Po pierwsze mamy do czynienia z większą bandą ciężarówek, które plus minus są na tym samym etapie ciąży co my, więc tematów masa.Po drugie, jeśli stresujemy się, że nigdy nie miałyśmy do czynienia z noworodkiem(to ja), pojęcia nie mamy jak go pielęgnować,przewijać(to też ja) itd to również argument"za". Jeżeli dysponujemy wolną godziną w różnych dniach tygodnia oraz luźną gotówką(w moim przypadku 19zł za spotkanie) to kolejne argumenty.Jeśli chcemy nauczyć się oddychać podczas porodu(a to podobno ważny temat) to kolejne "za".
Napiszę zatem o mojej przygodzie ze szkołą rodzenia, nazwę ją "do dwóch razy sztuka" gdyż moje uczestnictwo skończyło się na drugich zajęciach.
Czego się dowiedziałam?
  • jak powinna wyglądać wyprawka szpitalna, ale o tym później
  • sala porodowa jest zupełnie inna niż w moich wyobrażeniach, można by rzec...przytulna nawet
  • lewatywa nie jest taka okropna, choć wiele osób ją demonizuje.Położna uspokoiła nas, że nie taki diabeł straszny. Jak to określiła Niesamowicie Sympatyczna Pielęgniarka w moim ostatecznym miejscu porodu(były dwa ale o tym później) "taki delikatny wlewik" a ponieważ w jej ustach to wyrażenie brzmiało jak wypicie kawy w wyśmienitym towarzystwie poszłam w to w ciemno ;) Generalnie da się przeżyć!do poczytania KLIK
W zasadzie to tyle dowiedziałam się z ciekawostek..Niewiele, ale biorąc pod uwagę, że to tylko dwie lekcje może aż tyle :)

Dowiedziałam się też, że szkoły rodzenia nastawione są na edukowanie kobiet, które będą rodzić naturalnie,a ponieważ Mój Maluszek ułożony był pośladkowo zapowiadało się cesarskie.Zatem poruszane kwestie dotyczyły mnie mniej niż więcej. Dlatego też zamiast na kolejne zajęcia poszłam na...wagary

Z mojego doświadczenia-czym warto kierować się przy wyborze szkoły rodzenia?
W dobie internetu na pewno opiniami.I tu z pomocą przyjdą fora oraz opinie koleżanek "przy nadziei" lub "po rozwiązaniu".
Często szkoły rodzenia organizowane są w szpitalach, najlepiej wybrać zatem ten, w którym planujemy cudu narodzin dokonać. Pozwoli nam to zapoznać się chociażby z topografią szpitala,zwłaszcza dla tych z kiepską orientacją w terenie (to o mnie).Druga sprawa, pozwoli opatrzyć się z personelem(zawsze to jakieś znajome twarze gdy nadejdzie już Ten Moment).Dobrze jest w ramach spaceru zlokalizować Izbę Przyjęć czyli miejsce gdzie skierujemy pierwsze kroki (w celu wypełnienia stosu formalności)gdy zacznie się poród.
Po zapisaniu się do szkoły rodzenia(lepiej o zapisie pomyśleć wcześniej(2-3 miesiące przed rozwiązaniem) często w tych szpitalnych jest komplet gdy zdecydujemy się zapisywać na ostatnią chwilę.
Jeśli istnieje możliwość otrzymania "rozkładu"zajęć poprosić o takowy, zapoznać się z nim i wybrać zajęcia na które chcemy pójść.
Reasumując, jeśli chcemy, żeby nasza głowa nie rosła wraz z obwodem brzucha od nadmiaru obaw, stresów i lęków-zapiszmy się do szkoły rodzenia, po zajęciach będziemy bardziej pewne siebie w nowej roli.Nie uważam jednak, że jest to konieczne i niezbędne.

Tak na marginesie zapytałam kiedyś dr Beti co sądzi na temat szkół rodzenia.Nie byłam zaskoczona, gdy powiedziała, że jest zwolenniczką intuicyjnego podejścia do dziecka(w pełni się zgadzam), wsłuchiwania się w jego potrzeby.Pamiętam też sytuację, gdy wraz z Dobrym Mężem oglądaliśmy filmik "instruktażowy"jak kąpać, przewijać,karmić, pielęgnować.Po półtorej godziny chłonięcia tej"instrukcji obsługi" spojrzeliśmy na siebie i mieliśmy kompletny bajzel w oczach.Dzisiaj wiem, że nie warto szkolić się w ten sposób, bo po początkowym nieporadnym etapie, reszta sama przyjdzie.

Komentarze

Popularne posty