Koty za płoty?Toksoplazmoza kontra dwie kreski



Coraz bardziej zdumiona słuchałam opowieści Babci mojego Dobrego Męża o tym jak słyszała, że przyjaciółka ciotecznej siostry stryjka miała dziecko. Miała również kota.Pewnego dnia weszła do pokoju i zastała kota konsumującego rączkę owego dziecięcia. Bóg mi świadkiem, mam kota jednego od lat 12, drugiego od 2 i nigdy nie prosiły o takie przysmaki!Babcia- muszę jej to oddać- jest niezwykle otwarta na świat, inteligentna i pogodna, jednakże kotów nie lubi stanowczo. Kot to samo zło, demon wcielony który czyha na życie naszych dzieci. Tych narodzonych i tych które jeszcze zamieszkują brzuch, toż to choroby,brud i zarazki.Fe!
Co zatem uczynić, gdy test pokaże dwie kreski?Czym prędzej kota oddać, zostawić w lesie?.Takie panują w naszym Ciemnogrodzie przekonania. W dwudzestym pierwszym wieku.Włos mi się jeży i nie tylko na głowie.Jestem posiadaczką dwóch kotów, które spokojnie mogę mianować członkami mojej rodziny. Mój Kot starszy Pandziulka pamięta moje pierwsze miłości, jedynki w szkole i trądzik młodzieńczy.Zna mnie dłużej niż mój Mąż. I ja przepraszam w imię czego miałabym oddawać moich Futrzastych Przyjaciół?
W imię dobra swego dziecka i swego?O toksoplazmozie słyszałam sporo, najczęściej gdy z rozmowy wynikało, że jestem w ciąży a w moim domu mieszkają Futrzaki.Najpierw słuchałam zdumiona,a ponieważ jestem typem, który woli najpierw zagłębić się w lekturę niż panikować czytam...KLIK
Przede wszystkim czuję się uspokojona, zwłaszcza dwoma ostatnimi zdaniami. Moje koty są w pełni domowe, nie wychodzą na dwór wogóle co już na wstępie zmniejsza ryzyko.Druga sprawa-wykonuje prywatnie badanieKLIK. Upewniam się, że jestem "czysta" Trzecia sprawa kuwetki nie sprzątam przez kolejne 9 miesięcy(można to robić w rękawiczkach, ale skoro jest alibi czemy by nie skorzystać) robi to Dobry Mąż.Tak kompletnie na marginesie tokso można zarazić się poprzez grzebanie w ziemi(np przesadzanie kwiatków) jedzenie nieumytych warzyw i owoców oraz jedzenie półsurowego lub surowego mięsa(np podczas próbowania czy mięso na kotlety jest dobrze przyprawione).Poza tym dowiedziono, że u dzieci które od najmłodszych lat przebywały ze zwierzętami o 50%zmniejsza się ryzyko wystąpienia alergii.Z zasłyszanych także watpliwości uważam, że dziecko by udusiło się sierścią musiałoby ukulać ją najpierw do pokaźnych rozmiarów a następnie wepchnąć sobie do gardła.
Reasumując zatem-kot nie jest zagrożeniem, jeśli postaramy się nie stwarzać warunków by tak się stało. A w moim odczuciu trzebaby nieźle się nagimnastykować.Stosunek do zwierząt świadczy o naszym człowieczeństwie,decydując się na poszerzenie rodziny o zwierzaka bierzemy za niego odpowiedzialność.Dlatego kolejne stwierdzenie Babci już po urodzeniu Fistaszki "oddajcie je, będzie mniej kłopotu" skwitowałam "Małą też oddamy za parę lat, po co nam kłopot".I od tej pory mam spokój :)

O funkcjonowaniu dziecka z Futrzastymi w dalszych postach będzie :)
Pandziulka lat 12
Ernest lat 2


Komentarze

  1. kota też mam i chodź stwierdzono u mnie toksoplazmozę, którą przebyłam najprawdopodobniej przed zajściem w ciąże nawet przez myśl mi nie przyszło aby go oddać. Nawet by to w grę nie wchodziło gdyby igm wskazywało na chorobę w czasie teraźniejszym, i tak by to było juz za późno. Koty działają terapełtycznie, wyciszają i relaksują a jak jesteś w ciąży to bardzo ważny aspekt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się w 100%!Koty mają w sobie taki spokój a i dla późniejszego rozwoju Dziecka Zwierzak w domu jest ważny, uczy odpowiedzialności.Pozdrawiam :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Spodobała Ci się treść posta?A może podzielisz się swoimi doświadczeniami?Zapraszam do komentowania!

Popularne posty