Wyporność najlepszym przyjacielem, czyli basenowanie czas zacząć!

Mogłabym rozpisywać się na temat dobroczynnego wpływu basenu na "ciężarówkę.
Po pierwsze wyporność w wodzie sprawia, że waga nasza robi się piórkowa (w sensie odczuwalnym ;)
Po drugie- bóle kręgosłupa odchodzą w zapomnienie
Po trzecie usprawnia ruchy robaczkowe jelit, które prowadzą do prozaicznej czynności ;)
Po czwarte- tak właśnie- woda rzeźbi ciało, nawet to zaciążone!
Po piąte uwalniają się hormony szczęścia(wracałam z godzinnego pływania w rewelacyjnym nastroju, a przecież szczęśliwa Mama=szczęśliwe Dziecko)

Kupiłam karnet. Znam siebie i wiem , że w moim przypadku to najlepsza motywacja.
Z dnia na dzień przełamuje swój lęk przed głębokością. Dotychczas najlepiej radziłam sobie w wodzie w ktorej mogłam stanąć w każdej chwili i poczuć dno.Zaczynam stopniowo oswajać mój strach. Wyznaczam sobie coraz dalszy cel.W końcu przepływam całą długość, raz, drugi, trzeci. Staram się pływać godzinę. Powoli, delikatnie, z przerwą na odpoczynek. W końcu to nie maraton.
Wychodzę zrelaksowana, odprężona i wymasowana wodą z poczuciem, że zrobiłam Coś dla ciała i ducha, zarówno mojego jak i Fistaszki.  Dziecię moje przecież pływa razem ze mną, w podwójnej wodzie na dodatek :) Jestem dumna z naszego osiągnięcia. Przecież działamy w duecie :) 
Cały drugi trymestr pływamy.(Tak, tak pojawia się liczba mnoga)

Komentarze

Popularne posty