Weź się Matka ogarnij! ciążowy szafowy must have

Powiedziałaby strofująco Fistaszka(me Dziecię) z brzucha.
Trzeba posłuchać dobrych rad Dziecięcia ze świeżym, obiektywnym spojrzeniem na świat.
Zaglądam do szafy. Ciach, prach dzielę ją na dwie części wyraźną granicą. Pierwsza-" zobaczymy się za rok o tej samej porze", druga "przez najliższe parę miesięcy będziemy się przyjaźnić".Wszystko z częśi pierwszej chowam poza zasięg mojego wzroku, po co mam psuć sobie nerwy. Drugą natomiast głaszczę przyjaźnie, mówię komplementy. Usmiecham się do:
  • legginsów- pękam z wdzięczności, że taka część garderoby powstała(chodziłam w nich cała ciążę)
  • bluzek typu tunika, wdzięcznych, wykończonych koronką, odcinanych pod biustem
  • spodni alladynek (bądź pump/y jak kto woli)
  • spoódnicy z gumką w pasie (w miare zaawansowania ciąży spódnica zjeżdża pod brzuszek nie uciskając potomkowego mieszkanka)
  • swetra typu oversize którym można się omotać w chłodniejsze dni
  • sukienki zwiewnej bawełnianej
  • spodni lnianych ze sznurkiem pomagającym modyfikować obwód wedle uznania
  • wygodnych buciszy (japonki, balerinki, sandałki na 1 cm koturnie).za szpilkami przeproszę się za parę miesięcy, w tej chwili mój kręgosłup dyktuje warunki
  • bawełniano lajkrowych topów obciślaków (nie  będę się chować w namiotach,a ten gatunek cudnie się poddaje)

Nie oszukujmy się, że wszystkie te rzeczy miałam na"stanie". ależ skąd!część z nich nabyłam wcześniej w ukochanych mych  sklepikach z drugiej ręki czyli SECOND HAND
Mogłabym wznosić hymny pochwalne na ich cześć. Uzasadnię dlaczego.
Nigdy za bardzo nie"siedziałam w trendach". Po pierwsze moda zmienną jest niczym kobieta, po drugie ceny w sieciówkach owszem powalają ceną, ale często gatunkiem już nie :( Po trzecie- rozpuściłam się jak dziadowski bicz cenami w SH i teraz na wszystkie wyższe niż 10zł kręcę nosem. Takiż to ekonomiczny stwór, że wszystko przeliczam na ceny lumpexowe.Zawsze ceniłam sobie pewnien indywidualizm i nieszablonowość, również w szacie ;) Można nosić się drogo i metkowo, jeśli kogoś na to stać i odpowiada mu to.Ja wybieram SH!
Wracając jednak do tematu...
Stanęłam przed lustrem ze świeżo zafarbowaną czupryną (kolor 6.6 artego ale o tym później) i przymierzałam pare zestawów wzbogacając je czasem to kwiatem, to koralem, to okularem.
Spojrzałam na siebie, z przodu, z boku lewego, prawego, do góry nogami. Pogłaskałam brzuszek-dobra rada Fistaszko, dziękuję.
Uśmiechnęłam się do swojego odbicia i do brzuszka. Odwzajemnił uśmiech.
Zaprzyjaźniamy się.

Komentarze

Popularne posty