Pluszowy krokodyl czyli absolutne must have.Niemowlęca szafa Jesień/Zima
Drugi trymestr.
oraz bez rękawka 1-2 szt
Zielone światło dla zakupów!!!Nie jestem ani przesądna ani zanadto przezorna, wcześniej poprostu nie miałam sił i ochoty :)
Zakupy ubraniowo-pluszakowe postanowiłam poczynić w moich ukochanych ciucholandach, lumpeksach, jak zwał tak zwał, ale właśnie tam! Dlaczego? Ceny ubranek dziecięcych zabijają. Powalają.
Dzieci wyrastają z nich błyskawicznie, o czym dane będzie przekonać mi się już za parę miesięcy. Ubranka, które oglądam są w doskonałym stanie, wyglądają jak nieużywane, są niesamowite i nieszablonowe.Kosztują grosze. Czy potrzeba więcej argumentów???
Oczywiście głosy sprzeciwu zawsze się znajdą "jak to?używane???dziecko powinno mieć nowe!". No tak. ale nikt nie bierze pod uwagę że często ubranka przekazywane są w rodzinie, wśród znajmoch, z ręki do ręki, czy te są zatem mniej używane? Kwestia wyprania w wysokiej temperaturze w dziecięcym proszku i prasowanie(tą czynność zresztą szybko zaniechałam po urodzeniu Fistaszki) i voila.
Nasz pierwszy zakup był spontaniczny i totalnie nie przemyślany, czyli taki jak do niedawna lubiłam najbardziej(od niedawna postanowiłam kupować z "głową") czyli pluszowy zielony krokodyl(od pierwszego kła licząc do końca ogona naprawdę długaśny) oraz zamszowy dresik. Mini dresik, który rozczulał mnie okrutnie.Malutki na mojego mini człowieczka. Na tamten moment jeszcze nie wiedzieliśmy kto zamieszkuje arbuza(czy On to czy Ona) zatem dresik wydał się dość uniwesalny.
Po tym zakupie nastąpił szereg zakupów średnio praktycznych. Z perspektywy czasu jednak, po urodzeniu Fistaszki, lista niemowlęcej wyprawki szybko się wyklarowała.
W dużej mierze jest to uzależnione od pory roku/ Fistaszka urodziła się we wrześniu, tak więc okres wczesnego i późniejszego niemowlęctwa przypadł na okres jesienno zimowy.
Moja wyprawka składała się zatem z :
body z długim rękawem sztuk 5 rozm 56(wyszłam z założenia że lepsze ciut większe niż za małe)
body z krótkim rękawkiem szt 2-3
spodenki elastyczne bawełniane lub geterki 2-3 szt
kaftaniki do spania 5szt i śpiochy(później zastapiłam je pajacami)
sweterek rozpinany 2 szt
rajstopki grube 2szt+cienkie 1szt (doskonałe rozwiązanie zimą pod kombinezon) kupowałam głównie na targu
czapeczka bawełniana cienka i gruba(naprawdę solidna) zimą zakładane jedna pod drugą
kombinezon cienki i gruby(najlepiej polarkowy) z "zakładkami" na rączki i nóżki i kapturem
skarpetki grube i cienkie, po 2-3 szt
Mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałam.
Wszystkie te rzeczy kupowałam w rozmiarach 56 a nawet większych.
Pod niebiosa wychwalam wszystko co zapięcie w kroku posiada- ratuje życie i znacznie je ułatwia, gdy pisklę woła o przewinięcie. Woła lub domaga się bardzo :) Moje Dziecię nie lubiło niczego, co zwie się wkładanym przez głowę i bunt był na pokładzie (ba! do dzisiaj jest)
Przyznam, że miałam i do tej pory miewam problem z nazewnictwem fachowym tych części garderoby. Mój Dobry Mąż natomiast kompletnie się w tym gubi ;)
Komentarze
Prześlij komentarz
Spodobała Ci się treść posta?A może podzielisz się swoimi doświadczeniami?Zapraszam do komentowania!