Dziś jestem tą, która płaczę pod prysznicem. Potrzebującą oczyszczenia, zagubioną, samotną. Nie rozumiejącą zdarzeń. Wiem jedno. Potrzebowałam tego. Ostatni rok był ciężki. Z wielu względów. Dobre wieści wciąż przetykane złymi. Wzloty i upadki. Nie poczułam spokoju i stabilizacji na dłużej niż parę dni. Ktoś powie Ej inni mają gorzej wiesz? Ale to tak jakby pocieszać kogoś ze nie ma jednej nogi a inni dwóch. To nie tak. Każdy mierzy się że swoimi porażkami, lękami, stratami. W tym roku "budowalam swój dom" . Tak fizycznie, bo psychicznie istnieje już od dawna. Dużo energii, stresu, wątpliwości i wyrzutów, że sytuacja gdy żylismy w jednym pokoju trwała za długo. Czy tak było? Nie mialam na to wpływu, mam nadzieję, że moje Dziecko nie będzie postrzegać kiedyś tego jako patologie. Busia zaczęła szkołę. Zupełnie nowy etap i poniekąd koniec beztroski. Nowa sytuacja dla nas wszystkich, choć głównie dla niej najwięcej zmian. Obowiązki, mniej zabawy, więcej dyscypliny. Odrabianie lekcji.Zbyt wysoko ustawiane poprzeczki w szkole, początki wyścigu szczurów. Stres. 
Ten rok zweryfikował również moje relacje. Oparte na moim poczuciu winy. Dziwne. Niosące dużo pokładów emocji i mające dziwnie niszczycielską siłę. Trudne. Jeden krok do przodu i półtora do tyłu. Tak, myślę że gdzieś to we mnie kiełkowało. Czułam niepokój. Myślę, że moje potrzeby nie były zbyt wygórowane. Potrzebowałam bliskości emocjonalnej, spotkań raz na jakiś czas i rozmów od serca. Nigdy nie nadawałam się do ciasnej przyjaźni.
Myślę że przyjaźń można pielęgnować gdy spotyka się człowieka o podobnych oczekiwaniach, przeciwnie może rodzić złość i frustrację dwóch stron. Jedna oczekuje a druga nie spełnia tych oczekiwań.
Jakkolwiek by na to nie spojrzeć, jest to kawał czasu i życia. To też wymaga oczyszczenia.
Mam nadzieję że przyszły rok będzie dla mniej bardziej życzliwy i przyjazny. Mniej nieprzewidywalny i żmudny. I nawet jeśli będę ryczeć pod prysznicem będę robić to niezmiernie rzadko... 

Komentarze

Popularne posty